• 10 listopada 2020

Podwyżka bulwersuje bardziej niż obniżka

  1. Dwa lata temu po tym jak posłowie PO wyciągnęli na światło dzienne premie będące de facto drugą pensją dla ministrów, PiS „za karę” obniżył wynagrodzenia posłom i samorządowcom (nikt zbytnio nie rozumiał dlaczego im też…??) o 80%. FAKT TEN RACZEJ NIE WZBUDZIŁ ZAINTERESOWANIA… Oczywiście szybko dowiedzieliśmy, że Kaczyński obiecał swoim posłom po wyborach nie tylko powrót do dawnego wynagrodzenia, ale również podwyżkę. Padały również słowa o tym, że patia rządząca i tak sobie poradzi z funduszami na wybory, a posłowie opozycji po obniżce nie będą mieć pieniędzy na kampanię.
  2. Pomysł stałego powiązania pensji ministrów, posłów, samorządowców ze średnim wynagrodzeniem w kraju jest dobry. Od lat się o tym mówiło, ale wszystkim brakowało odwagi do wprowadzenia w życie. O wysokości oczywiście zawsze można dyskutować. Gdy zaczynałem być posłem parlamentarzyści zarabiali 3-krotność średniej krajowej. Bardzo dużo. Po „karnej obniżce Kaczyńskiego” jest to teraz 1,5 średniej. Podobnie jest w samorządach. Efekt jest taki, że w każdym urzędzie miasta jest wielu podwładnych prezydenta i burmistrza, którzy zarabiają sporo więcej od szefa. Podobnie jest w ministerstwach i Kancelarii Sejmu (sporo jej pracowników zarabia wyraźnie więcej od posłów). Po podwyżce przewidzianej ustawą zarobki posłów i senatorów byłyby na wysokości 230% średniego wynagrodzenia.
  3. Pojawiają się głosy, że nie jest właściwe, aby posłowie sami ustalali swoje pensje? Ale kto ma to zrobić, skoro parlament stanowi prawo? Dlatego warto zrobić to raz systemowo (np. właśnie odnieść tę pensję do średniego wynagrodzenia), a nie dyskutować o tym co roku.
  4. Po głosowaniu w Sejmie sporo osób (uważających, że zarobki parlamentarzystów powinny zostać podniesione) mówiło mi: „Po co głosowaliście za tym, PiS sam mógł to uchwalić?”. No tak, to nawet byłoby proste – zagłosować przeciw podwyżce, a potem z niej korzystać… Ale czy nie byłaby to zwykła hipokryzja..?
  5. Czy teraz jest właściwy moment na takie regulacje (będące podwyżką). Na pewno najgorszy. Może warto było przyjąć je z założeniem obowiązywania za jakiś czas (za rok? po epidemii? po odbiciu się gospodarki?). Możliwe… Jednak partia rządząca wyszła z taką inicjatywą teraz – tuż po wyborach i długo przed kolejnymi (i trudno się temu dziwić).
  6. Krótkie rozmowy z PiS-em na temat tej ustawy chyba toczyły się przed jej przyjęciem. Za to jesteśmy szczególnie potępiani. Czy nie należy z nimi rozmawiać w ogóle…? Trzeba dodać, że Związek Miast Polskich, czy inne organizacje zrzeszające samorządy terytorialne wielokrotnie występowały z postulatem skasowania „karnej obniżki” i systemowego uregulowania kwestii wynagrodzeń.
  7. Wielu ludzi oburza w ogóle podwyżka, uważają chyba, że nawet pensja w wysokości średniej krajowej to dla posłów (czy prezydentów miast) za dużo. Nie będę udawał, że zgadam się z takim stanowiskiem. Polityka i wybory kosztują. Nigdy nie przyjmowałem od nikogo na kampanię wyborczą większych kwot (kampanie finansowałem ze środków własnych, czasem rodziców, czy niewielkich wpłat znajomych). Mam dzięki temu poczucie, że gdyby ktokolwiek z nich przyszedł do mnie z oczekiwaniem rewanżu (nigdy się to nie zdarzyło), oddam mu te 2-3 tysiące i zakończymy znajomość. Możemy oczywiście pójść w wariant ukraiński, gdzie oligarchowie za setki tysięcy euro „kupują” (finansując kampanie) mandaty w parlamencie dla swoich ludzi.