Kłopoty producentów garniturów spowodowane epidemią
Dziś spotkałem się z prezesem Zakładów Odzieżowych „Tarnowskie Góry” – firmy, która od 1968 roku do 2013 była jednym z głównych zakładów produkcyjnych Zakładów Odzieżowych „Bytom”. Nadal „Bytom”, jak i wiele innych prestiżowych marek szyje swoje garnitury i inne ubrania w tarnogórskim zakładzie (o czym pewnie nie wie zbyt wielu klientów).
Firma skorzystała z pierwszej tarczy pomocowej wiosną ub. r., natomiast jej kolejne wnioski o pomoc są odrzucane. Powodem jest … niewłaściwy zapis PKD. To chyba jakiś „bożek” dla obecnie rządzących – trzeba mieć odpowiednie cyferki w Centralnym Rejestrze Działalności Gospodarczej, żeby dostać pomoc.
Sytuacja jest o tyle paradoksalna i trudna dla zakładów odzieżowych, że ich główni klienci – firmy które sprzedają ubrania – są często bogatsze, z większym zasobem finansowym, ale pomoc otrzymują. Jest to oczywiście zrozumiałe, gdyż rząd zabronił im na wiele miesięcy prowadzenia działalności, ich sklepy w galeriach handlowych były zamknięte. Oczywiście rząd nie zabronił zakładom odzieżowym produkowania garniturów, ale dla kogo mają produkować, skoro sklepy je sprzedające są zamknięte ?!? A poza tym nie ma wesel, nie było sylwestra, nie ma targów i kongresów – czyli wydarzeń generujących zakupy garniturów.
Zatem firmy produkujące odzież są w tak samo złej, jeśli nie gorszej sytuacji, jak sami sprzedawcy odzieży. Zwłaszcza, że mają w tyle głowy świadomość, że po otwarciu sklepów najpierw sprzedawany będzie towar kupiony przed miesiącami, zanim będzie zamawiany nowy.
W ostatniej „tarczy” rząd pozostawił sobie możliwość dodawania kolejnych PKD i powiększania grupy podmiotów, którym pomoc będzie udzielana – pewnie zirytowany faktem, że „niedobra” opozycja w czasie prac parlamentarnych próbuje dodawać kolejne gałęzie gospodarki, którym powinna być udzielona pomoc.
Niezwłocznie planuję zwrócić się do właściwego ministra o podjęcie działań, które mogłyby pomoc firmom produkującym garnitury.